Tu u Gopła Małego, przy tej wiejskiej szkólce,
z bachorzy, błot, torfowisk, sitowia i bagien,
kosmogoniczny w niebo wzwyż wystrzelił ogień,
Demon się zerwał co nieb wkrąg tratował hufce.
Jak Samum szedł w bój, przebój, bił skrzydłem muzyki,
sezamem, orgią płci upajał rzesze uczni,
jak Winkelried wziąl w pierś swą ostrza wrogich włóczni,
gdy przeciw hasłom atak się rozpętał dziki.
Oglądam izby te i ważą w myśli słowo:
korowód widm i hasła, co porwały ogół,
blaski l zmierzch, którymi lśnił Mag, buntu zwiastun,
On, Szymon Czarnoksiężnik, sił szatańskich piastun,
Mistrz, Arcykapłan: swoją twórczość piorunową
ze stosu książek wziął, co tu leżały w rogu.
Stanisław Helsztyński